Cnotliwa Zuzanna

Jest rok 2020. Jadę w okolice centrum na podryw około godziny 10-11. Niewiele pamiętam z tego wyjścia, więc przywołam tylko to, co jest związane z bohaterką tego wpisu. Zuzę (imię zmienione) napotykam przy wyjściu z metra. Ona stoi tam i wygląda tak, jak gdyby na kogoś czekała. Pewnie dlatego nie podbiłem do niej od razu. W końcu podbicie do dziewczyny idącej jest bezpieczniejsze, niż do dziewczyny stojącej pod węzłem komunikacyjnym. Ta druga prawdopodobnie na kogoś czeka. Być może na chłopaka, a będąc podrywaczem, chyba nie chciałbyś prowokować takich sytuacji, prawda?

Zuza jednak tak mi wpadła w oko, że w końcu wziąłem na klatę to ryzyko i podbiłem do niej. Okazało się, że czeka ona nie na chłopaka, a na koleżankę, i że w ogóle nie jest z Warszawy, tylko ze ściany wschodniej. Rok temu jednak przyjechała tu na studia i poznała tę właśnie koleżankę, lecz studia zdążyła już rzucić i wrócić w rodzinne strony.

Podobizna Zuzy znaleziona w Internecie

Oczywiście to wszystko nie ma dla mnie znaczenia, bo zainteresowany jestem – póki co – tym, co Zuza ma w majtkach, a nie w głowie. Tak więc parę minut z nią rozmawiam i w końcu zjawia się koleżanka. Od razu przedstawiam się słowami: Hej, jestem (imię) i właśnie podrywam Twoją koleżankę. Ta reaguje na to śmiechem (faktycznie, jest to chyba jeden z lepszych tekstów, które możesz powiedzieć w takiej sytuacji).

Nawiasem, gdyby to nie była koleżanka, tylko chłopak, to powiedziałbym prawie to samo, z pewnym  dodatkiem, czyli: Hej, jestem (imię) i właśnie podrywam Twoją dziewczynę, ale widzę, że nie najlepiej trafiłem. Zawsze w takiej sytuacji mówiłem dokładnie to i nie dość, że nigdy nie dostałem w takiej sytuacji w mordę, to w ogóle nie spotkała mnie nigdy żadna niemiła sytuacja, chłop albo był zaskoczony, albo się uśmiechnął i tyle.

Chwilę potem koleżanka oznajmia, że musi iść do sklepu chyba po wodę, więc znowu zostaję z Zuzą sam na sam. W tym czasie rozmawiamy o wszystkim i o niczym, a także wymieniamy się numerami telefonów.

Nasze pierwsze spotkanie ma miejsce spory czas później, ponieważ Zuza nie mieszka w Warszawie, tylko na wschodzie Polski. W tym czasie zdążyłem dowiedzieć się, że jest ona bardzo religijna. Podchodzę do tego ze zrozumieniem, bo wiem przecież, że religie zostały wymyślone po to, by ludzie nie żyli, jak zwierzęta. Ponieważ a) Zuza jest bardzo młoda i bardzo konserwatywna, b) jest dla mnie prawdopodobne, że jest dziewicą, c) jestem też już świadomy prawd, które przedstawiłem w tym wpisie; postanawiam więc na pierwszej randce nie wprowadzać żadnej eskalacji fizycznej. Spotkaliśmy się w Parku Świętokrzyskim, rozmawialiśmy około 1.5h. Wracając z tej randki, zagadałem koło ronda ONZ taką jedną Ukrainkę (również dwucyfrowo młodszą ode mnie), z którą się na kolejnym spotkaniu całowałem, ale nic więcej, ponieważ później zostałem olany.

Drugie spotkanie z Zuzą ma miejsce pewien czas później. Pod jego koniec staram się ją pocałować, ale bezskutecznie. Tę próbę ponawiam na trzecim spotkaniu, które ma miejsce nad Wisłą, i wtedy już mi się to udaje, ale też nie od razu, tylko za około czwartym podejściem. Zauważ, że gdybym nie był przyzwyczajony do ciągłych odmów/porażek ze strony młodych posiadaczek wygrywającej płci, to pewnie nie miałbym w sobie wystarczająco pary, by podjąć aż tyle prób na jednej randce.

Nie pamiętam już, czy na tym spotkaniu wprowadzałem dalszą eskalację, ale nawet jeśli, to bezskutecznie, ponieważ Zuza, jako religijna dziewczyna, bardzo broniła swoich drogocennych artefaktów, w które wyposażyła ją Matka Natura.

Kolejnych kilka spotkań było podobnych do siebie. Wyglądały one tak, że ja starałem  się zorientować, czy Zuza pozwoli mi na rozładowanie napięcia seksualnego zalegającego w moich jądrach, a ona natomiast starała się zorientować, czy ja jestem odpowiednim kandydatem na męża. Podczas tych spotkań dużo całowaliśmy się, ale nic więcej. Ilekroć próbowałem eskalować, to spotykała mnie twarda odmowa. Nie mogłem jej nawet położyć ręki na tyłku przez ubranie.

W tym czasie bohaterka wpisu wprost powiedziała mi, że nigdy tego nie robiła i nie zamierza robić tego przed ślubem. Na początku nie traktowałem tych deklaracji super-poważnie. W ogóle się nad tym nie zastanawiałem, ponieważ mniej więcej w tym samym czasie spotykałem się z dwiema porównywalnymi dziewczynami (czytaj: bardzo atrakcyjnymi i dwucyfrowo młodszymi ode mnie). W końcu jednak Zuza sama zaczęła wymagać ode mnie deklaracji, czy jest to dla mnie okej. Przez pewien czas udało mi się to zbywać. W końcu była ona bardzo młoda i bardzo atrakcyjna. Spędzanie czasu z taką personifikacją seksu, nawet, jeśli nie towarzyszyły temu żadne inne zbliżenia, niż całowanie się, było dla mnie bardzo przyjemne. Nazwijcie mnie teraz nienormalnym, ale naprawdę uważam, że całowanie się i przytulanie z piękną, szczupłą 20-letnią dziewicą jest czymś fajniejszym, niż uprawianie seksu ze średnio wyględną, dzieciatą, przeoraną przez watahę kutasów 30-latką.

Zuza nie przestawała naciskać, w końcu więc nadszedł czas decyzji, w której musiałem ją poinformować, że jest to dla mnie nie do udźwignięcia. Także nic więcej z tej znajomości nie ugrałem. Stało się to przede wszystkim dlatego, że w tym czasie miałem alternatywne (również bardzo atrakcyjne i bardzo młode) dziewczyny, które też poznałem na ulicy, a które nie stawiały przede mną takich zasiek.

Czy zdarzyło Ci się kiedyś, żeby personifikacja seksu była autentycznie zasmucona faktem, że widzieliście się ostatni raz?

W tym momencie pewnie część z Was zadaje sobie pytanie, po co to opisuję, skoro nie ma tu żadnych fajerwerków. Jest ku temu ważny powód.

Większość osób uważa, że przemysłowe zagadywanie dziewczyn (takie, jakie opisuję na tym blogu), ma na celu przelecenie jak największej liczby dziewczyn. Jest to jednak bardziej nieprawda, niż prawda. Faktyczne, ja na początku taki właśnie miałem cel. Jednak rozmawiałem z wieloma chłopakami ze środowiska i odniosłem wrażenie, że większość z nich chce po prostu znaleźć dziewczynę, a szukają jej na ulicy tylko dlatego, że zdają sobie sprawę, że posiadając przegrywającą płeć i mordę średnią lub gorzej jest to dla nich jedyna szansa na znalezienie dziewczyny innej niż grubej/brzydkiej.

Konsekwentnie, jestem przekonany, że za dziewczynę, której jest poświęcony ten wpis, czyli bardzo  atrakcyjną 20-letnią dziewicę, całe rzesze mężczyzn dałyby się wręcz pokroić. To, że ja – przeciętnie wyglądający, radykalnie starszy chłop – taką dziewczynę odrzucił, niech będzie najlepszym dowodem, że przemysłowe zagadywanie dziewczyn na ulicy, choć jest POTWORNIE trudne, ma sens i można na tym dużo wygrać.

Wiek: 20 (rocznikowo)

Ocena dziewczyny: 8/10

Fajerwerki: brak

Jedna myśl na temat “Cnotliwa Zuzanna

Dodaj komentarz