Zosia nie daje się przelecieć

Jest 16 listopada 2018. Wychodzę z domu w wiadomym celu. Łowię głównie w okolicach Dworca Centralnego, około godziny dwunastej. Na tej aktywności spędziłem dwie godziny i dziesięć minut. Przez ten czas zagadałem do jedenastu dziewczyn, z czego udało mi się uzyskać cztery dane kontaktowe. Z tych czterech kontaktów udało mi się jedną dziewczynę wyciągnąć na randkę, co jest wynikiem typowym.

Zosię (imię zmienione) zobaczyłem w podziemiach przy Centralnym na wysokości McDonald’s. Przystanąłem tam sobie i rozglądałem się we wszystkie strony w celu zauważenia laski, z którą chciałbym pójść na randkę. Pomimo takiego rozglądania się Zosia prawie mi umknęła i zobaczyłem ją tylko z tyłu, jak szybkim krokiem idzie na przystanek tramwajowy w kierunku Pragi. Nie widziałem jej twarzy, ale z tyłu tak mi się spodobała, że musiałem spróbować. Dogoniłem ją już na górze, wypowiedziałem otwieracz,  Zosia uśmiechnęła się, ale jednocześnie powiedziała, że się bardzo spieszy (tego się nieco obawiałem, zwykle tak jest, jak laska, którą zaczepiasz, idzie wyraźnie szybkim krokiem), a akurat jedzie jej tramwaj. Powiedziałem jej, żeby pojechała następnym, ale odparła, że nie może. Widząc, że sytuacja jest ciężka, szybko przeszedłem do wymiany kontaktów. Zosia odparła, że nie da mi swojego numeru, ale może wziąć mój. Ponieważ w tym czasie byłem już w miarę doświadczony, wiedziałem doskonale, że podanie dziewczynie swojego numeru (zamiast zapisania jej numeru) prowadzi w blisko stu procentach przypadków donikąd. Nie zgodziłem się więc na to i powiedziałem, że albo wymieniamy się kontaktami razem, albo w ogóle. Widząc moją twardą postawę Zosia zgodziła się i podała mi swój numer. Jednak spodziewałem się, że prędko on spleśnieje, bo jaka jest bardziej jaskrawa oznaka braku zainteresowania ze strony dziewczyny niż to, że nie chce ona ci podać swojego numeru?

O dziwo, kontakt tekstowy był z nią bardzo dobry i szybko udało nam się umówić. Jak widać na załączonym obrazku, plan miałem standardowy: umówienie się wieczorem, znieczulenie nieco dziewczyny alkoholem, teleportacja do mnie i odbycie stosunku seksualnego. Nie zapomniałem też upewnić się, czy Zosia nie ma następnego dnia rano pracy. Takie szczegóły mają bardzo duże znaczenie, co wiemy już z tej historii. Po drodze Zosia przełożyła randkę na dwa dni później, niż oryginalnie ustaliliśmy. Nie byłem szczęśliwy z tego powodu, bo to dawało jej dodatkowe dwa dni na rozmyślenie się. Ostatecznie jednak poszło po mojej myśli i spotkaliśmy się 21 listopada wieczorem pod kolumną Zygmunta. Zabrałem ją do lokalu Ojczysta Czysta, wiadomo. Tam zamówiłem butelkę cytrynówki i dwie popitki i przeszliśmy do etapu poznawania się. W tym momencie już niezbyt pamiętam, o czym rozmawialiśmy, ale pamiętam, że jak skończyła się cytrynówka, to wyszliśmy i udaliśmy się do lokalu „Głębokie Gardło” po drugiej stronie ulicy. Tam wziąłem parę szotów już tylko dla siebie, bo Zosia uznała, że jej wystarczy. W tym lokalu postanowiłem przejść do eskalacji i w pewnym momencie zakomunikowałem Zosi, że muszę ją pocałować, po czym błyskawicznie to zrobiłem. Był moment zawahania, ale finalnie zgodziła się. Całowaliśmy się dłuższą chwilę i Zosia uznała, że musimy iść, bo wkrótce ma ostatni środek transportu do domu. Szczęśliwie ze Starego Miasta do naszych domów było w tym samym kierunku, więc zaproponowałem, żeby wsiadła ze mną do Ubera, a stamtąd ruszy do siebie. Oczywiście tak naprawdę miałem zupełnie inne plany – w głowie rysowałem scenariusz, że Zosia wejdzie „na chwilę” do mnie, a tam już może stać się magia.

Prawie Zosia, zdjęcie z Internetu

Tak się faktycznie stało. Weszliśmy do mnie, zaczęliśmy rozmawiać i specjalnie starałem się przedłużać to tak, żeby uciekł jej ostatni transport do domu. Po tym momencie scenariuszem bazowym było, że Zosia śpi u mnie, a łóżko mam jedno. Wszystko szło po mojej myśli. Zosia zrobiła się senna, rozebraliśmy się do spania, położyliśmy się, przytuliliśmy do siebie, a ja poczułem krew. Wielokrotnie próbowałem eskalować w celu odbycia z Zosią stosunku seksualnego, ale wszystkie moje próby były torpedowane. Tej nocy nic nie udało się ugrać poza całowaniem Zosi po nagich piersiach, czego efekt mógł być tylko jeden:

Oprócz tego, następnego dnia w pracy potwornie bolały mnie jądra

Nie byłem z tego zadowolony, ponieważ miałem już pewne doświadczenie z dziewczynami i doskonale znałem „prawo pierwszej randki” orzekające, że większość dziewczyn oleje cię właśnie po pierwszej randce. Bałem się, że tak będzie i tym razem, a przecież niewiele ugrałem z tej znajomości. Szczęśliwie jednak tak się nie stało. Z Zosią widziałem się jeszcze kilka razy, podczas których wielokrotnie dostałem się do wnętrza jej majtek, ale niestety tylko ręką. Ona rewanżowała się tym samym i również zrobiła mi dobrze, ale niestety również tylko ręką. Próbowałem ją na wszystkie sposoby namawiać i  przekonać, że dobrym pomysłem jest, abyśmy odbyli stosunek seksualny, ale na nic się to wszystko zdało. Zosia, pomimo tego, że w moim towarzystwie błyskawicznie robiła się potwornie mokra (co z jednej strony było miłe, bo oznaczało, że ją autentycznie pociągam seksualnie, a z drugiej nieco mało higieniczne), nie pozwalała na dojście do współżycia. Ostatecznie, po kilku spotkaniach ona olała mnie i tak nasz kontakt się urwał. Próbowałem go wskrzeszać ze dwa razy, bo Zosia była dla mnie bardzo atrakcyjna i żałowałem, że nie udało mi się jej zaliczyć, ale bez efektu:

Tak oto Zosia traci zainteresowanie mną

Z początku nie wiedziałem, dlaczego mnie olała, ale po pewnym czasie udało mi się ją wystalkować na facebooku. Wtedy zorientowałem się, że ona albo zdradzała ze mną swojego chłopaka, albo w najlepszym razie zabawiała się ze mną w czasie przerwy w związku z nim.

Wiek: 21 (rocznikowo)

Ocena dziewczyny: 7.5/10

Fajerwerki: brak

Dodaj komentarz