Near-miss z Sylwią

Są wakacje 2018. Jadę sam wieczorem nad Wisłę, wysiadam na Moście Poniatowskiego, przechodzę na bulwary i szukam wzrokiem atrakcyjnych dziewczyn. Znajduję je bardzo szybko w pobliżu mostu, siedzą tam trzy laski. Widzę je tylko z tyłu, ale nie mam wątpliwości, że ta siedząca w środku musi być bardzo atrakcyjna, ta z prawej po prostu atrakcyjna, a ta z lewej średnio atrakcyjna. W tym czasie miałem już sporo zaczepionych lasek na koncie, ale jedną z inherentnych cech podrywu jest to, że za każdym wyjściem od nowa czujesz lęk przed podejściem, nawet, jeśli masz już na koncie czterocyfrową liczbę zagadanych dziewcząt.

Dokładnie tak samo było tym razem i doskonale pamiętam, że zbierałem się dość długo, żeby je zagadać. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, bo od samego początku dostałem pozytywne przyjęcie. Usiadłem na schodku poniżej ich, dokładnie vis a vis środkowej panny. Wszystkie dziewczyny były z rocznika 1999. Rozmawialiśmy sobie tak kilka minut, najlepszy kontakt był z laską siedzącą z lewej, co nie było dziwne, bo jako najmniej atrakcyjna z całego grona dostawała zapewne zwykle najmniej atencji ze strony chłopaków. W końcu jednak laska siedząca z prawej (Sylwia – imię zmienione) pyta mnie, do którego chodziłem liceum. Gdy odpowiadam okazuje się, że ona chodziła do tego samego.

Rozmowa między nami nabiera tempa na tyle, że podnoszę się i siadam koło niej. Rozmawiamy o naszej szkole. Wymaga to ode mnie nieco gimnastyki, bo oczywiście nie przyznałem się, ile naprawdę mam lat (część „moich” nauczycieli już tam nie pracuje). Mniej więcej w tym samym czasie laska ze środka, którą początkowo byłem najbardziej zainteresowany, zaczyna się zachowywać wobec mnie nieuprzejmie, na przykład mówi mi, że powinienem iść na stację i kupić im alkohol. Ja w tym czasie już nie byłem żółtodziobem i wiedziałem już, że szczerego zainteresowania kobiet nie da się kupić ani w żaden sposób wytargować przysługami, więc powiedziałem jej, że ja nigdzie nie idę, ale że ona może sama iść na stację i kupić mi ćwiartkę.

Ponieważ ta dziewczyna wylosowała na loterii genetycznej wyjątkowo wygrywający los, była przyzwyczajona do tego, że wszyscy chłopcy się wobec niej płaszczą, tym samym moja wypowiedź nie spodobała się jej i zaczęła być wobec mnie jeszcze bardziej nieuprzejma. Miałem to w nosie, bo moja uwaga była już skupiona tylko na Sylwii, która choć była mniej atrakcyjna od laski środkowej, to w dalszym ciągu była atrakcyjna, a jednocześnie jasne już było, że mam u niej znacznie większe szanse.

Po około 20 minutach dziewczyny mówią mi, że muszą wracać do domu. Biorę na sam koniec numer telefonu do Sylwii, po chwili idę zaczepiać kolejne laski, ale, jeśli dobrze pamiętam, do końca wieczoru już nic innego nie udaje mi się ugrać.

Podobizna Sylwii znaleziona w Internecie

Do Sylwii piszę dwa dni później. Kontakt z nią jest od początku bardzo dobry. Piszemy sobie swobodnie, w końcu umawiamy się na randkę. W dniu spotkania Sylwia narzeka, że nie czuje się najlepiej i rozważa przełożenie spotkania na później. Z jednej strony domyślam się, że może to być podyktowane okresem (więc przełożenie spotkania powinno być po mojej myśli, w końcu zamierzałem odbyć z nią tego dnia stosunek seksualny), z drugiej nie jest mi to w smak, bo wiem, że jak odłożymy tę randkę na potem, to dałoby to jej więcej czasu na rozmyślenie się. Finalnie randka dochodzi do skutku.

Wybór miejsca spotkania nasuwa się sam – jest to lokal, który znajduje się niedaleko mnie, a który w dodatku ma tę świetną własność, że moje mieszkanie znajduje się mniej więcej na linii łączącej ten lokal z domem Sylwii. Spotykamy się wieczorem i spędzamy tam sporo czasu, około dwóch-trzech godzin. Bawimy się dobrze, w końcu wychodzimy z niego i Sylwia chce iść na najbliższy przystanek. Nie mogę się oczywiście na to zgodzić i proponuję jej, że odprowadzę ją na nieco dalszy przystanek (do którego droga prowadzi koło mojego mieszkania, o czym Sylwia oczywiście nie wie). Ona zgadza się i tak robimy. Idziemy sobie i gdy przechodzimy koło mnie zatrzymuję ją i mówię, że mieszkam właśnie tutaj, jest jeszcze dość wcześnie, ja nie mam na dziś już żadnych innych planów, a dobrze się z nią bawię i nie chcę jeszcze się z nią rozstawać. Oprócz tego wypowiadam swój magiczny monolog i to wszystko razem powoduje, że chwilę później jesteśmy u mnie.

Wyciągam jakiś alkohol, siadamy i rozmawiamy. Sylwia pokazuje mi, gdzie była rok wcześniej na wakacjach. Tematów rozmowy było więcej, ale ponieważ minęły już trzy lata, to niespecjalnie je pamiętam. Tak czy siak, po pewnym czasie mówię Sylwii, że muszę ją pocałować i staram się to zrobić, ale spotyka mnie odmowa. Nie zrażam się jednak. Wiem już przecież, że nawet przeciętne dziewczyny mają zainteresowanie od bardzo wielu mężczyzn, więc nie można oczekiwać, że oddadzą swój największy skarb łatwo.

Takie tam z Sylwią

Po pewnym czasie próbuję ponownie i wtedy już się udaje. Całujemy się, po kilku minutach zdejmuję jej bluzkę i stanik i ssę jej nastoletnie piersi. Eskaluję dalej, dotykam jej muszelki przez spodnie, Sylwia nawet sama instruuje mnie, jak mam to robić, by jej było przyjemnie. Gdy staram się jednak to samo zrobić na golasa, spotyka mnie twardy opór, którego nie mogę złamać, pomimo wielokrotnych prób. Jestem pewny, że było to podyktowane okresem. Tak czy siak, podczas tych zabaw byłem niesamowicie twardy i choć nie udało mi się wsadzić Sylwii ręki w majtki, to zadbałem o to, żeby ona wsadziła rękę w moje. Kończy się to tym, że ona robi mi dobrze ręką. Po wszystkim idę się wytrzeć, rozmawiamy jeszcze chwilę i zamawiam jej kierowcę do domu.

Sylwia zakłada buty chwilę po dobrze wykonanej ręcznej robocie

Według mojej dzisiejszej wiedzy umówienie się drugi raz z dziewczyną po czymś takim, co wydarzyło się na pierwszej randce jest bardzo trudne, ale, o dziwo, udało mi się to. Sylwia ma jednak ewidentnie kaca moralnego. Zarządzam więc, że drugie spotkanie będzie aseksualne i idę z nią na sushi. Spędzamy fajnie czas, po czym odwożę ją do domu samochodem. Jednak tak mi jest z nią fajnie, że w drodze powrotnej mówię jej mniej więcej to samo, co na koniec poprzedniej randki, tzn. że jest jeszcze wcześnie, dobrze się z nią bawię i nie chcę się jeszcze rozstawać. Sylwia zgadza się ze mną, czego efektem jest to, że zawracamy, zostawiam samochód u siebie i zamawiam kierowcę, który wiezie nas do lokalu Ojczysta Czysta na Krakowskim Przedmieściu:

Tam pijemy wódkę i doskonale się bawimy, po pewnym czasie zaczynamy się całować. W końcu, w stanie upojenia jedziemy do mnie, gdzie mam zamiar odbyć z Sylwią stosunek seksualny. O dziwo jednak Sylwia nie chce wejść do mojego mieszkania. Staram się ją przekonać na wszystkie sposoby, ale na nic to się zdaje. W końcu rezygnuję i zamawiam kolejnego kierowcę, który zawozi Sylwię do domu.

Rozmawiamy dalej przez WhatsApp. Staram się z nią umówić ponownie. Idzie to bardzo ciężko, aż w końcu dostaję taką oto wiadomość:

Chyba nie powinnam się z Tobą spotykać, bo dobrze wiem, o co Ci chodzi

Brawo! 19-letnia Sylwia odkrywa, że mężczyźni głównie zainteresowani są zawartością jej majtek. Bystra dziewczyna. Nie zmienia to faktu, że więcej się z nią nie widziałem.

Wiek: 19 (rocznikowo)

Ocena dziewczyny: 7/10

Fajerwerki: brak

Jedna myśl na temat “Near-miss z Sylwią

  1. Jeśli tak interesownie podchodzisz do innych ludzi, oceniasz jakieś szanse, proporcje, atrakcyjność, czy ci się to opłaca itp… Powinieneś iść na terapię synek XD

    Polubienie

Dodaj komentarz