Klaudia oddaje mi się na imprezie

Jest 2 czerwca 2017. Umawiam się z dwoma kolegami (niepodrywającymi) i jedziemy na Juwenalia SGGW. Spotykamy się na przystanku SGGW-Biblioteka i tam zaczynamy pić alkohol. To są moje zupełne początki zabawy w podrywanie dziewczyn, a że dodatkowo już doświadczyłem tzw. szczęścia początkującego, to miałem ochotę zaczepiać wszystko, co jest młode, szczupłe, ma płeć żeńską i się rusza.

Tak więc, ledwo zacząłem pić i od razu zacząłem zaczepiać przechodzące laski. Zrobiłem ze trzy-cztery zaczepki i dostałem jeden numer telefonu, od Gosi z pierwszego roku chyba weterynarii, która mnie potem jednak finalnie olała. Mija trochę czasu, wchodzimy na teren juwenaliów. Moi koledzy piją piwo oraz słuchają muzyki, a ja rozglądam się na wszystkie strony i zastanawiam się, które dziewczę by tu zagadać.

Chwilę później zagadałem laskę, na którą się dłuższy czas gapiłem, a zrobiłem to wtedy, gdy ona przechodziła koło mnie. Smaczku tej sytuacji dodaje fakt, że była ona w towarzystwie koleżanki i kolegi (później doszedłem do wniosku, że nie warto zaczepiać takich konfiguracji). Ona (studentka piątego roku) również zostawiła mi do siebie kontakt, ale zepsułem go na własne życzenie, gdy później przyznałem się jej, że często zagaduję w ten sposób dziewczyny (dziś już wiem, że absolutnie nie wolno się do tego przyznawać, ale wtedy wydawało mi się to fajne i nie kryłem się z tym).

Później zdobyłem jeszcze jeden kontakt, także wieczór toczył się naprawdę obiecująco. Ja jednak byłem szczerze zajarany swoją nowo nabytą umiejętnością zagadywania do nieznajomych dziewczyn i miałem ochotę na więcej. Niestety, nie było na to już zbytnio czasu, bo razem z kolegami mieliśmy przebić na inną imprezę. Poprosiłem więc kolegów o dodatkowe 15 minut i zacząłem zaczepiać laski na skalę przemysłową. Nie siląc się na żadne wymyślne teksty, po kolei podchodziłem do kolejnych lasek i mówiłem im, że mi się podobają i że chcę od nich wziąć numer telefonu. Wszystkie mi odmawiały, a właśnie kończył się czas uzgodniony z kolegami. Dałem sobie jeszcze jedną szansę. Zauważyłem grupkę dziewczyn, które wygłupiały się i tańczyły. Podbijam do jednej z nich (Klaudia – imię zmienione) i mówię jej to samo, co wszystkim poprzednim. Ta jednak uśmiechnęła się i po krótkim zawahaniu dała mi numer do siebie.

Podobizna Klaudii znaleziona w Internecie

Odezwałem się do niej następnego dnia. Kontakt był od samego początku bardzo dobry. Niestety nie mogliśmy prędko umówić się, bo byłem w tym czasie bardzo zajęty i nie mogłem znaleźć czasu na randkę. Tak więc mieliśmy kontakt tylko tekstowy. Klaudia była nawet nieco zniesmaczona moim zachowaniem i myślała, że jej specjalnie unikam.

Ostatecznie udało mi się z nią spotkać 16 czerwca. Nie była to normalna randka. Tego dnia Klaudia napisała do mnie, że robi razem ze współlokatorami imprezę i że jestem zaproszony. Chwilę zastanawiałem się, czy tam jechać, bo nikogo kompletnie tam nie znałem, ale finalnie decyzję podjął mój narząd rozrodczy. Docieram na miejsce, był to blok przy ulicy Wolskiej, witam się ze wszystkimi i zaczynamy picie. Nieco się obawiałem, jak całe towarzystwo będzie się do mnie odnosić, bo przecież musieli  wiedzieć, że jestem typem kompletnie z dupy, który podbił do ich koleżanki na Juwenaliach. Moje obawy były niepotrzebne, bo zabawa była przednia, a alkohol lał się strumieniami.

Po jakimś czasie wszyscy poszli chyba na balkon na papierosa, a ja z Klaudią zostaliśmy na chwilę sami w kuchni. Wtedy właśnie po raz pierwszy staram się ją pocałować. Spotyka mnie odmowa okraszona wypowiedzią: „ja nie jestem taka łatwa”, co parę godzin później okazuje się być kompletną nieprawdą. Po krótkiej chwili ponawiam próbę i teraz już się udaje. Całujemy się tylko chwilę, bo w każdym momencie ktoś może nam przeszkodzić.

Impreza trwa dalej, pijemy wszyscy alko i gdzieś koło czwartej, gdy już zaczyna świtać, czuję się już bardzo zmęczony. Przechadzam się po mieszkaniu i zauważam, że w jednym z pokojów nikogo nie ma. Wchodzę tam i kładę się na łóżku, żeby odpocząć. Mija kilka-kilkanaście minut, aż do mojego pokoju wchodzi Klaudia i od razu… zamyka ze sobą drzwi na klucz. Byłem już wtedy bardzo pijany, ale jeszcze nie na tyle, żeby nie zorientować się, że ona zamyka te drzwi nie po to, by zagrać ze mną w warcaby. Wiedziałem, że sytuacja jest już podbramkowa i wystarczy tego nie spieprzyć.

Chwilę później Klaudia kładzie się przy mnie na brzuchu. Od razu zaczynam się do niej dobierać, nie pamiętam już, czy napotkałem jakikolwiek opór, raczej nie. Najpierw wsadzam jej ręce pod bluzkę i masuję ją po piersiach, chwilę później wkładam jej prawą rękę w majtki i zaczynam palcować. Błyskawicznie robię się twardy i zaczynamy się rozbierać. Najpierw zabawiamy się wzajemnie oralnie, a wkrótce potem dochodzi do stosunku. Wcześniej Klaudia przyznaje mi się, że dotychczas uprawiała seks tylko z jednym chłopakiem w życiu.

Niestety, jadąc do niej na imprezę, na której miało być co najmniej kilkanaście osób (w tym jej bracia), kompletnie nie wkalkulowywałem możliwości, że będę ją posuwał już tej samej nocy, wobec tego nie wziąłem ze sobą prezerwatyw. Ostatecznie ładuję ją od tyłu na żywca i rozładowuję się jej na plecy. Bardzo szybko z powrotem robię się twardy i mam ochotę na powtórkę, więc muszę iść do łazienki umyć siusiaka. Historia powtarza się parę razy, co jest nieco krępujące, bo pewnie całe towarzystwo imprezowe domyślało się, co jest grane (szczęśliwie nikogo nie spotykałem na korytarzu). Sama Klaudia była pod dużym wrażeniem mojego libido i skomentowała to następnego dnia tak:

Gdy wychodziłem nad ranem w doskonałym humorze do domu (w końcu była to moja pierwsza zaliczona laska „z miasta”), Klaudia zaczęła się trochę obawiać, że nie będę się do niej odzywał po tym, jak już ją zaliczyłem. Wtedy ta obawa wydawała mi się normalna, ale dziś, kiedy już wiem, że laska 3/10 ma silniejszą pozycję na rynku damsko-męskim niż koleś 7/10, jest ona dla mnie potwierdzeniem faktu, że dziewczyny nie mają bladego pojęcia, jak wiele zawdzięczają szczęśliwemu losowaniu na loterii genetycznej.

Ponieważ wszystkie wyżej wspomniane stosunki były bez zabezpieczenia, polecam Klaudii zorganizować sobie tabletkę „dzień po” i deklaruję, że oddam jej za nią pieniądze. Ona faktycznie kupuje sobie taką tabletkę i na początku utrzymuje, że nie chce ode mnie pieniędzy za nią. Wkrótce jednak robi się wobec mnie zimna, unika mnie i nasz kontakt zaczyna się błyskawicznie rozluźniać, a ponadto pisze mi, żebym przelał jej jednak pieniądze za tę tabletkę. Wydaje mi się, że mogło być to spowodowane wyrzutami sumienia w związku z tym, że puściła się ze mną od razu, nawet nie na pierwszej randce, bo tak nie można nazwać tego spotkania na imprezie.

Ja bardzo cenię sobie swoje słowo, więc faktycznie zamierzam oddać jej te pieniądze, ale ponieważ już czuję nosem, że jak ona je dostanie, to zerwie ze mną kontakt na amen, decyduję się na pokerową zagrywkę: mówię jej, że oddam jej tę kasę, ale że nie mam jej na koncie i mogę ją oddać tylko w gotówce. Ten cały fortel oczywiście ma wymusić na niej spotkanie się ze mną jeszcze raz, co niechybnie wiązałoby się z kolejnym stosunkiem seksualnym.

Mój fortel udaje się i Klaudia wprost mi pisze, że chętnie się ze mną jeszcze spotka na seks, tylko tym razem z zabezpieczeniem. Umawiamy się na termin, podjeżdżam do niej na Wolską samochodem i jedziemy do mnie. Niewiele rozmawiamy podczas podróży, niełatwo mi się z nią rozmawia, ponieważ ta dziewczyna nie jest zbyt lotna. Docieramy do mnie, siadamy, wyciągam alkohol, pijemy i rozmawiamy przez około 30 minut.  Po tym czasie biorę ją na ręce, zanoszę na łóżko, rozbieram ją całą. Ona najpierw robi mi loda, a potem zaczynam ją posuwać, w końcu dochodzę. Po całej akcji znowu siadamy i pijemy. W tym czasie wyjmuję z portfela 100 zł i jej daję (jako zapłatę za pigułkę). Niebawem później znowu ją biorę na ręce, przenoszę na łóżko i powtarzamy akcję. Tym razem jednak jakoś nie mogę dojść. Zostaje to brutalnie przerwane przez Klaudię, która nagle znienacka wstaje, ubiera się i mówi mi, że ona jedzie do domu. Jeszcze na odchodnym mówi mi, żebym dokończył sobie sam w łazience. Jestem wściekły na jej zachowanie. Klaudia wychodzi, a ja niestety byłem tak głupi, że jeszcze zamówiłem jej kierowcę na swój koszt.

Z początku ta sytuacja wydawała mi się dziwna, ale po pewnym czasie zrozumiałem, że za szybko oddałem jej te pieniądze, i że to był jedyny motyw jej przyjazdu do mnie. Klaudia przyjechała do mnie odebrać te sto złotych wiedząc, że będzie musiała zapłacić za nie ciałem. Lubię ją wspominać dokładnie w ten sposób: jako dziewczynę, która zgodziła się przyjąć mojego siusiaka do ust i do muszelki za sto złotych.

Następnego dnia orientuję się, że Klaudia usunęła mnie ze znajomych na facebooku. Jakiś kontakt z nią miałem jeszcze dwa razy: raz (po pewnym czasie) odezwała się do mnie znienacka, ale nic z tego nie wyszło, a drugi raz spotkałem ją w Mecie na Parkingowej, ale nie chciała ze mną rozmawiać.

Wiek: 23 (rocznikowo)

Ocena dziewczyny: 6/10

Fajerwerki: seks na pierwszym spotkaniu

4 myśli na temat “Klaudia oddaje mi się na imprezie

  1. „Ona najpierw robi mi loda, a potem zaczynam ją posuwać, w końcu dochodzę… W tym czasie wyjmuję z portfela 100 zł i jej daję”
    Potraktowałeś ją jak szmatę, w dodatku tanią 😀

    Polubione przez 1 osoba

  2. Nie no, po takich ilościach alkoholu i przy takim zmęczeniu organizmu nie ma szans na tyle erekcji, historyjka wymyślona z dupy ehh, szkoda

    Polubienie

Dodaj komentarz